Autor: Brian Herbert, Kevin J. Anderson
Tytuł oryginału: Dune: House Atreides
Rok wydania: 1999
Wydania polskie:
2000 - Zysk i S-ka. Tłum. Ładysław Jerzyński
"Książkę tę poświęcamy naszemu mentorowi,
Frankowi Herbertowi,
który był człowiekiem równie fascynującym
i skomplikowanym, jak stworzony przez niego
Wspaniały świat Diuny"
"Melanż to finansowe sedno wszystkich poczynań ZNAH-u. Bez przyprawy Wielebne Matki Bene Gesserit nie miałyby niezwykłej spostrzegawczości i kontroli nad ludźmi, Nawigatorzy Gildii nie potrafiliby rozpoznawać bezpiecznych dróg w przestrzeni kosmicznej, a miliardy obywateli Cesarstwa zmarłoby z powodu pozbawienia ich narkotyku. Nawet prostaczkowie wiedzą, że takie uzależnienie od jednego dobra prowadzi do nieprawości. Wszyscy wystawieni jesteśmy na niebezpieczeństwo."
ZNAH: Ekonomiczna Analiza Prawidłowości w Obiegu Materiałów
"Ród Atrydów" jest najnowszą pozycją cyklu, jednak z punktu widzenia chronologii powieści jest to pierwsza część Kronik Diuny. Autorami są Brian Herbert, syn Franka Herberta oraz Kevin J. Anderson, pisarz s-f i oczywiście fan "Diuny". O tym, że książka ma powstać chodziły plotki już parę lat temu. Zadawano pytania czy powieść spełni oczekiwania fanów i czy dorówna poziomem pozostałym częściom. Ja po lekturze "Rodu Atrydów" mam mieszane uczucia.
Zacznijmy od fabuły. No cóż... jedyne co mogę powiedzieć, to to, że w przeciwieństwie do pozostałych części cyklu, przez większą część książki brak jest jednego, konkretnego wątku fabularnego. Akcja powieści bez przerwy przenosi się w inne miejsce i na dokończenie rozpoczętej właśnie sceny trzeba czekać 20-40 stron. Poczynania różnych postaci nie mają ze sobą początkowo absolutnie nic wspólnego, choć z czasem łączą się, w efekcie czego pod koniec powieści mamy do czynienia już tylko z dwoma nie powiązanymi wątkami. Mnie osobiście taka "sieczka" nie przypadła do gustu.
Czytając książkę miałem wrażenie, że jej autorzy postanowili opisać wszystkie niedopowiedziane historie ze świata Arrakis, a także dodać coś od siebie. W ten sposób dowiadujemy się np., że Fremen, któremu Pardot Kynes uratował życie to Stilgar. Poznajemy także przyczynę otyłości barona Harkonnena i wiele innych zdarzeń, które miały wpływ na świat przedstawiony w kolejnej powieści. Moim zdaniem "Diuna" została zubożona, przez wyjawienie jej wszystkich "tajemnic", tym bardziej, że często różne fakty są wyraźnie naciągane.
Książka nie ma oczywiście samych wad. Na szczęście autorzy nie zgubili po drodze klimatu oryginalnej "Diuny". Opisy polowania na czerwia, podziemnych miast IX czy mrocznej Giedi Prime, są naprawdę wciągające i przemawiają na korzyść książki.
Jeszcze kilka słów o polskim wydaniu. Znowu kłania nam się Zysk i S-ka. Książka nie różni się sposobem wydania od pozostałych części cyklu. Znajdziemy w niej cztery mapy planet (patrz: Świat Diuny\Rody i planety), jednak niestety wydawca nie zdecydował się na słowniczek terminów. Najgorsza jest jednak cena książki - 39 zł! Czy zatem warto kupować średniej jakości książkę za takie pieniądze? No cóż, zdecydujcie sami.
Wstecz
Autor: Jan Stolarek
|