Diuna: Część Druga

Plakat reklamujący film.  Większość powierzchni zajmuje tarcza
       słońca.  Na pierwszym planie na samym dole na tle słońca stoją Paul i
       Chani ubrani w filtraki. Paul ma długą pelerynę powiewającą na wietrze i
       unosi swój krysnóż wysoko na głową.
  • Tytuł oryginału: Dune: Part Two
  • Reżyseria: Denis Villeneuve
  • Rok premiery: 2024
  • Czas trwania: 165 minut

Kiedy Denis Villeneuve rozpoczął w 2017 roku pisanie scenariusza do nowej ekranizacji Diuny, od początku planował podzielenie jej na dwie części. Posunięcie było o tyle ryzykowne, że wytwórnia Legendary początkowo była gotowa zatwierdzić powstanie tylko jednego filmu. Kiedy jednak po premierze część pierwsza okazała się wielkim sukcesem, prace nad kontynuacją ruszyły pełną parą. Premiera części drugiej początkowo planowana była na październik-listopad 2023, ale strajki w Hollywood wymusiły przesunięcie tej daty. Film ostatecznie wszedł do kin 1 marca 2024 roku.

Władza nad przyprawą to władza nad wszystkim

Część druga rozpoczyna się dokładnie tam, gdzie zakończyła się pierwsza: Paul i Jessika razem z oddziałem Stilgara podróżują do Siczy Tabr, transportując ciało Dżamisa. Dalej w filmie oglądamy wydarzenia dobrze znane z kart powieści. Jessika przemienia Wodę Życia i zostaje Matką Wielebną, jednocześnie budząc świadomość nienarodzonej Alii. Paul i Chani zakochują się w sobie. Paul dołącza do rebelii Fremenów przeciwko Harkonnenom, uczy się dosiadać czerwia, a w trakcie ataku na żniwiarkę przemytników spotyka Gurneya. Ostatecznie, Paul wypija Wodę Życia, zyskuje moc widzenia przyszłości, przejmuje przywództwo nad Fremenami, i prowadzi ich w zwycięskiej bitwie przeciwko połączonym siłom Harkonnenów oraz Imperatora na równinie arrakińskiej.

Czy to znaczy, że dostajemy wierną adaptację oryginału? I tak, i nie. Co do istoty przedstawionych wydarzeń, film w większości pozostaje wierny książce. Niemniej jednak większości scen, które ujrzymy na ekranie, próżno szukać w powieści. Wynika to, podobnie jak w przypadku pierwszej części filmu, z charakteru powieści, w której jest bardzo mało bezpośredniej akcji, a najważniejsze wydarzenia są z reguły relacjonowane albo w dialogach między postaciami, albo — jeszcze gorzej z punktu widzenia ekranizacji — w myślach bohaterów. Na potrzeby adaptacji filmowej trzeba było to oczywiście dostosować: wydarzenia pokazać, nie relacjonować, zaś myśli przekształcić w dialogi między postaciami.

Powieść bardzo mało miejsca poświęca bezpośredniemu przebiegowi rebelii Muad’Diba. Na dobrą sprawę to dowiadujemy się o niej wyłącznie z dialogów, a jedyną bezpośrednio opisaną sceną jest ta, kiedy oddział Paula napada na przemytników i spotyka Gurneya. Film wypełnia tę lukę w materiale źródłowym, pokazując bezpośrednie starcia Fremenów z siłami Harkonnenów. Zobaczymy więc ataki na żniwiarki oraz magazyny przyprawy w Arrakin, starcia z wojskami na pustyni, no i oczywiście finałową bitwę z siłami imperialnymi. W rezultacie Diuna: Część Druga jest w znacznie większym stopniu filmem akcji, niż część pierwsza, a jeśli po pierwszej części mieliście ochotę na więcej ornitopterów, to kontynuacja was nie rozczaruje.

Jednak nie samą akcją film stoi. Przede wszystkim zobaczymy w nim osobistą drogę Paula do zostania przywódcą Fremenów, choć ponownie detale odbiegają od książki. Diuna: Część Druga zmienia skalę czasową wydarzeń. W powieści rebelia Muad’Diba trwa ponad dwa lata, a w finałowych scenach baron Harkonnen ginie z ręki małej Alii. W przypadku ekranizacji pojawia się problem, jak pokazać w przekonujący sposób dwuletnie dziecko o umyśle osoby dorosłej. Jon Spaihts, jeden z autorów scenariusza, mówi:

W dzisiejszych czasach istnieją narzędzia komputerowe pozwalające nałożyć występ żywego aktora na cokolwiek, nawet na banana. Bez problemów dałoby się zrobić postać wyglądającą na niemowlaka, ale zachowującą się jak dorosły. Ale moim zdaniem byłoby to bardzo ryzykowne posunięcie. Mogłoby się okazać, że niechcący uzyskaliśmy efekt, który rozśmiesza albo odrzuca widzów.

W dalszej części cytowanego wywiadu Spaihts zwraca również uwagę, że wprowadzenie tak ważnej postaci pod sam koniec filmu mogłoby być dezorientujące dla widzów. Rozwiązaniem, na jakie zdecydowali się filmowcy, jest przyspieszenie wydarzeń. Cała rebelia kończy się więc przed narodzinami Alii, a więc trwa nie więcej niż 7-8 miesięcy. I to wydaje mi się całkowicie zrozumiałym i bardzo rozsądnym rozwiązaniem. W rezultacie Alia nie pojawia się na ekranie, z wyjątkiem krótkiego momentu w wizji Paula, kiedy widzimy ją już jako dorosłą. Dostaje za tą inną ważną rolę: uzyskując świadomość po spożyciu Wody Życia przez Jessikę, Alia staje się dla niej partnerką do rozmowy, dając wiarygodny pretekst to prowadzenia przez Jessikę monologów, stanowiących wygodne narzędzie narracyjne.

Diuna: Część Druga bardzo dobrze radzi sobie również z budowaniem świata. Bardzo urzekła mnie wizja Giedi Prime, której słońce sprawia, że otwarta przestrzeń tej planety jest czarno-biała, a jej mieszkańcy pozbawieni owłosienia. Ciekawie wyglądają też wnętrza fremeńskich siczy, które nie są znanymi z powieści jaskiniami, a bardziej przypominają wnętrza egipskich świątyń. Nowością w stosunku do książki jest podział Fremenów na plemiona północne i południowe — te drugie bardziej religijne i nazywane wprost fundamentalistami — i związane z tym wewnętrzne tarcia między nimi.

Pomimo dużego nacisku na szczegółowe przedstawienie świata, film nie jest w stanie pokazać wszystkiego tak jak książka. Jak dla mnie zabrakło przede wszystkim Gildii Kosmicznej wraz z wyjaśnieniem, jakie znaczenie ma ona dla fizycznej integralności Imperium. Temat ekologii Arrakis jest również właściwie przemilczany. Pod pewnymi względami końcowa część filmu może także pozostawiać pewien niedosyt i wydawać się lekko przyspieszona w stosunku do reszty filmu. Paul ogłasza się przywódcą Fremenów, ściąga Imperatora na Arrakis w trybie praktycznie natychmiastowym i z biegu pokonuje go w bitwie — to wszystko rozgrywa się na ekranie naprawdę bardzo szybko. Mam też poczucie, że wizje Paula nie są wystarczająco mocno zaakcentowane. Wprawdzie kilkukrotnie widzimy wizję dżihadu — o przepraszam, świętej wojny — ale film jakoś nie daje odczuć, że te wizje są czymś namacalnym i prawdziwym, a nie jedynie urojeniem.

O postaciach słów kilka

Oglądając część pierwszą, nie do końca byłem zadowolony z postaci Jessiki, która odbiegała od tego, jak wyobrażałem ją sobie w książce. O ile mam poczucie, że w przypadku części pierwszej rozbieżności z książką były dosyć subtelne i moją opinię z pewnością można było kwestionować, o tyle w drugiej części filmu te rozbieżności znacząco się pogłębiły. Trafiając między Fremenów, Jessika staje się wyrachowaną manipulatorką, szerzącą kult swojego syna, nawracającą wiernych i przekonującą o roli Paula jako mesjasza, a jego samego pchającą do wypicia Wody Życia. Paradoksalnie, pomimo jeszcze większej rozbieżności z książką, ta wersja Jessiki jest bardzo przekonująca i przypadła mi do gustu.

Paul MuadDib ubrany we fremeński kaptur zarzucony na głowę, idzie
       przez tłum Fremenów.
Timothée Chalamet jako Paul Muad’Dib.
Lady Jessika jako Matka Wielebna Fremenów.  Na głowę ma zarzuconą
       szatę opadającą również na jej ramiona.  Twarz Jessiki pokryta jest
       wytatuowanymi napisami.
Rebecca Ferguson jako Matka Wielebna Jessika.

Sporą zmianę w stosunku do książkowego pierwowzoru zobaczymy również w przypadku Chani. W powieści Chani stoi wiernie u boku Paula i wspiera go właściwie bezwarunkowo. W filmie, owszem, kocha Paula i akceptuje jego przywództwo, ale nie chce widzieć go jako przywódcy religijnego i obiektu kultu. Kiedy więc Paul ogłasza się mesjaszem i porywa Fremenów swoją wizją walki z Harkonnenami oraz przyszłości Arrakis, Chani pozostaje jedyną wątpiącą i otwarcie sprzeciwiającą się mu. Największy zwrot względem powieści następuje w końcowych scenach filmu: Paul, oświadczając, że bierze Irulanę za żonę, nie dodaje, że robi to jedynie dla tytułu Imperatora, zostawiając Chani z uczuciem bycia porzuconą i wykorzystaną.

Stilgar, który w drugiej części awansował z postaci drugoplanowej, również uległ zmianom w stosunku do pierwowzoru. Filmowy Stilgar ślepo wierzy w Paula i od momentu przyjęcia go do plemienia jest wręcz jego wyznawcą. Jest przy tym skrajnie naiwny i bezrefleksyjny, a w wielu momentach jego zapał religijny został przedstawiony w sposób wręcz komiczny. Książkowy Stilgar owszem, widział w Paulu mesjasza, ale jednocześnie miał w sobie mądrość, którą filmowa adaptacja zamienia w naiwne zabobony. Najjaskrawszym przykładem Stilgara jako postaci komicznej jest scena żywcem wyjęta z Żywotu Briana Monty Pythona, która słusznie wywołała śmiech na sali kinowej. Nie mam poczucia, żeby było to dobre posunięcie, bo komizm nie pasuje ani do postaci Stilgara, ani do Diuny jako całości.

Spośród nowych postaci najbardziej do gustu przypadła mi Léa Seydoux jako Lady Margot Fenring, którą możecie znać np. z Życia Adeli. Jej rola jest co prawda tylko epizodyczna i sprowadza się do bycia tajemniczą i pociągającą uwodzicielką Feyd-Rauthy. Ten ostatni, nieobecny w części pierwszej, zagrany został przez Austina Butlera i jest to następna rewelacyjna kreacja aktorska. Filmowy Feyd-Rautha, podobnie jak jego książkowy pierwowzór, jest bezlitosnym psychopatą pragnącym władzy i traktującym wszystkich wokół jak przedmioty. Podoba mi się szczególnie w finałowym pojedynku z Paulem, zarówno nonszalancja, z jaką podchodzi do walki, jak i kpina w głosie, gdy powtarza za Paulem fremeńskie „niechaj pryśnie i sczeźnie twój nóż”.

Paul i Feyd-Rautha widziany z boku, stoją naprzeciwko siebie gotowi
       do walki.  Paul ubrany jest we fremeński filtrak i trzyma w dłoni
       krysnóż.  Feyd-Rautha ma na sobie czarny harkonneński strój, a w dłoni
       nóż otrzymany od Imperatora.  W tle stoją Stilgar, Gurney Halleck,
       fremeńscy wojownicy oraz Jessika wraz ze swoją obstawą.
Paul staje do ostatecznego pojedynku z Feyd-Rauthą.

Kiedy w 2022 roku ogłoszono, że Christopher Walken zagra Imperatora, wszyscy od razu przypomnieli jego występ w teledysku do piosenki Fatboy Slim „Weapon Of Choice”, a w szczególności fragment jej tekstu Walk without rhythm, and it won’t attract the worm. Trudno o ciekawszy zbieg okoliczności. Fani Walkena mogą jednak poczuć niedosyt, bo zobaczymy go jedynie w kilku scenach i robi on raczej wrażenie zmęczonego życiem starca, niż potężnego Imperatora władającego Znanym Wszechświatem. Córkę Imperatora, księżną Irulanę, zagrała Florence Pugh, którą w 2023 roku mogliśmy oglądać w obsypanym nagrodami Oppenheimerze. Aktorsko wypada rewelacyjnie, ale w moim odczuciu urodą nie dorasta do książkowej wizji Irulany jako nadzwyczajnej piękności.

Recenzując część pierwszą chwaliłem postać Bestii Rabbana wykreowaną przez Dave’a Bautistę, pomimo tego, że pojawiał się w filmie jedynie przez chwilę. W części drugiej jego rola jest bardziej znacząca, a ja podtrzymuję moją wcześniejszą opinię. Bautisa zagrał rewelacyjnie, kreując postać bezmózgiego brutala karmiącego się cierpieniem innych, jednocześnie drżącego ze strachu przed silniejszymi i gotowego uciekać gdy tylko sprawy przybierają zły obrót.

Jest też kilka książkowych postaci, których w filmie nie ujrzymy. Poza wspomnianą już wcześniej Alią nie ujrzymy także Thufira Hawata. W książce wiemy, że został on pojmany, a jego przekonanie o zdradzie Lady Jessiki jest wykorzystywane przez Harkonnenów by skłonić go do współpracy. W filmie los Hawata pozostaje nieznany, aczkolwiek nakręcono sceny z jego udziałem, więc może zobaczymy je kiedyś w wersji reżyserskiej. Uproszczono także „życie rodzinne” Paula pośród Fremenów. Całkowicie pominięty został wątek Hary oraz jej synów, a skrócenie skali czasowej oznacza również, że nie ujrzymy syna Paula i Chani, Leto II — tego, który zdążył zginąć, zanim odegrał jakąkolwiek rolę, a nie tego, który potem został Bogiem Imperatorem.

W recenzji pierwszej części filmu kwestionowałem dobór aktorów do roli Fremenów. Przy drugiej części pomyślałem, że skoro już twórcy zarysowali podziały kulturowe między plemionami na północy i południu Arrakis, to fajnie byłoby je podkreślić również podziałem etnicznym. Byłby to bardzo fajny detal, ale tak się nie stało — plemiona nadal stanowią mieszanki osób o urodzie afrykańskiej oraz bliskowschodniej.

Strona audiowizualna

Część pierwsza ekranizacji Villeneuve uwiodła widzów swoją warstwą wizualną. Minimalistyczne podejście do wnętrz i kostiumów skrajnie kontrastowało z wcześniejszą, barokową wizją Lyncha z lat 80. Ważną rolę odegrało oświetlenie, budując nastrój ciszy, spokoju i majestatu w rezydencjach Atrydów oraz poczucie pustki i osamotnienia pośród piasków Arrakis. Część druga jest od strony wizualnej jeszcze lepsza, chociaż paleta barw filmu wydaje się być delikatnie inna: od „filtru meksykańskiego” na głębokiej pustyni za dnia, przez chłodne barwy pustyni nocą i półcienie fremeńskich siczy, po czerń i biel Giedi Prime.

Wspomniałem już wcześniej o większym nacisku na sceny akcji. Tutaj pole do popisu dostali technicy od efektów specjalnych. Zobaczymy więc z bliska mnóstwo sprzętu, takiego jak żniwiarki czy ornitoptery, oraz cały arsenał przeróżnych broni, od noży po karabiny i wyrzutnie rakiet. Zdecydowana większość efektów wygląda bardzo dobrze, co w sumie nie powinno być zaskoczeniem, bo efekty specjalne już dawno osiągnęły poziom prawie całkowitego realizmu. Trochę zgrzytnęło mi jedynie ujęcie czerwia wyłaniającego się z pyłu w finałowej bitwie, ale to raczej drobiazg. Duże wrażenie za to robi ujęcie lądowania Imperatora na Arrakis, kiedy znajdujące się pod spodem miasto odbija się w lustrzanej powierzchni kulistego statku kosmicznego.

Jeśli chodzi o kostiumy, film pozostaje spójny z częścią pierwszą. Tym samym utrzymuję w mocy moje wcześniejsze zastrzeżenia, w szczególności wprowadzenie do świata Diuny zbroi i hełmów. W drugiej części dominują sceny pośród Fremenów, których codzienne stroje inspirowane światem arabskim robią bardzo dobre wrażenie. Nie jestem jedynie zachwycony projektem filtraków, które wydają się być mocno niepraktyczne ze względu na liczne paski niesłużące do niczego. Patrząc na nie, myślę, jak dużym problemem byłby piach ciągle dostający się we wszystkie zakamarki stroju.

Za ścieżkę dźwiękową ponownie odpowiada Hans Zimmer. Jest ona spójna z pierwszym filmem, a jednocześnie bardzo od niego inna. Muzyka w pierwszej części nie przypadła mi zbytnio do gustu. Wprawdzie potrafiła zbudować nastrój, ale były też momenty, gdzie narzucała się bardzo agresywnie i nie słuchało się jej dobrze. Muzyka do części drugiej wypada o wiele lepiej. Ba, jest wręcz wybitna! Pomimo większego nacisku na akcję w samym filmie, ścieżka dźwiękowa jest spokojniejsza i bardziej stonowana. W szczególności zachwycił mnie lejtmotyw, który słyszymy w utworach „Beginnings Are Such Delicate Times”, „Kiss The Ring” czy „Only I Will Remain”. Całość do przesłuchania na oficjalnym profilu Hansa Zimmera w serwisie YouTube.

Podsumowanie

Część pierwsza ekranizacji Denisa Villeneuve była bardzo dobra. Część druga jest jeszcze lepsza. Nie sądziłem, że jako fan Diuny doczekam dobrej ekranizacji — nie w czasach, gdy wytwórnie stawiają na masową produkcję kinowej papki, a artyzm w kinematografii został zepchnięty na dalszy plan. Pomimo tego, że Diuna nie jest łatwym materiałem na adaptację, Denis Villeneuve fantastycznie poradził sobie z przeniesieniem powieści na ekran. Oczywiście w procesie adaptacji pewne wątki musiały zostać poświęcone, ale ostatecznie uzyskany efekt jest spójny i zrozumiały także dla osób nieznających powieści.

Zmiana książkowego zakończenia filmu na bardziej otwarte rodzi oczywiście pytanie o możliwość powstania części trzeciej. W chwili gdy piszę te słowa, jest już właściwie postanowione, że Denis Villeneuve zekranizuje także Mesjasza Diuny, tworząc tym samym trylogię. Scenariusz jest już ponoć w większości skończony, chociaż sam reżyser zapowiada, że planuje zrobić sobie przerwę i nakręcić jakiś inny film, zanim powróci do świata Diuny. W praktyce oznacza to prawdopodobnie co najmniej 6-7 lat czekania, więc trzeba uzbroić się w cierpliwość. Ja nie będę miał z tym problemu, bo Denis Villeneuve pokazał, że wie, jak zrobić dobrą adaptację, na którą warto czekać.

Źródła

Ponieważ w chwili pisania recenzji film nie jest jeszcze dostępny na DVD, wszystkie zdjęcia w tekście pochodzą z oficjalnych materiałów promocyjnych Warner Bros.