Rój Hellstroma
- Tytuł oryginału: Hellstrom’s Hive
- Pierwsze wydanie: Doubleday, 1973
- Wydanie polskie: Rebis, 2021
- Tłumaczenie: Andrzej Jankowski
Kronika Hellstroma
Ziemia nie zrodziła się w czułej pieszczocie miłości, ale w brutalnej przemocy gwałtu.
W 1971 roku w Ameryce ukazał się film Kronika Hellstroma (reż. Walon Green), apokaliptyczny w wydźwięku fabularyzowany film dokumentalny o owadach. W filmie tym fikcyjny naukowiec, dr Nils Hellstrom, opowiada o nieuniknionej zagładzie naszego gatunku oraz nadchodzącym ewolucyjnym zwycięstwie owadów, które żyły na ziemi miliony lat przed nami i będą żyły długo po nas. Absolutnie nie jest to typowy film przyrodniczy, do jakiego przyzwyczaił nas sir David Attenborough. Te zawsze celują w wywołanie w widzu uczucia zachwytu i troski o środowisko. Narracja w Kronice Hellstroma ma z kolei alarmistyczny charakter i w połączeniu z muzyką niczym z horroru celuje w wywołanie w widzu obaw i strachu. Muszę przyznać, że jest to ciekawy sposób na promowanie tematyki ochrony środowiska. Usiadłem do filmu niejako z recenzenckiego obowiązku, ale po 10 minutach seansu byłem całkowicie pochłonięty tym, co działo się na ekranie. I na pewno nie jestem jedynym, któremu film przypadł do gustu — w 1972 roku zdobył on Oskara za najlepszy film dokumentalny.
Kronika Hellstroma stała się dla Franka Herberta bezpośrednią inspiracją do napisania Roju Hellstroma. Sam film stał się elementem świata przedstawionego powieści, a cytaty z filmu trafiły do książki. Rój Hellstroma został opublikowany po raz pierwszy w trzech odcinkach w magazynie Galaxy Science Fiction i nosił tytuł Project 40 . Pod koniec 1973 roku ukazało się pierwsze wydanie książkowe.
Agencja i Ul
Widział świat bez maski i mówił sobie, że mnóstwo jego kolegów w ogóle nie wie, iż już żyje w czymś, co praktycznie biorąc, jest państwem policyjnym. Było to nieuniknione, odkąd powstało pierwsze państwo policyjne, które stało się w jakimś stopniu potęgą światową. Jedynym sposobem przeciwstawienia się państwu policyjnemu było utworzenie innego.
Rój Hellstroma osadzony jest we współczesnej autorowi Ameryce lat 70. Główną oś fabularną stanowi konfrontacja między nienazwaną, należącą do rządu Agencją a doktorem Nilsem Hellstromem i sterowaną przez niego tajemniczą organizacją.
Agencja zajmuje się wykonywaniem zadań, które w państwie demokratycznym są bardzo wątpliwe. Szpieguje obywateli i prowadzi wewnętrzne operacje gospodarcze, a wszystko to w imię ochrony społeczeństwa przed komunistami i innymi wywrotowcami. Na celownik Agencji trafia dr Nils Hellstrom. Oficjalnie jest on filmowcem kręcącym na swojej farmie filmy dokumentalne o owadach, ale Agencja podejrzewa go o konstruowanie nowego rodzaju broni. Sprawa jest delikatna, bo Hellstrom posiada wysoko postawionych znajomych wśród senatorów i kongresmenów, więc nie można tak po prostu wejść na farmę i ją przeszukać. Sprawy nabierają tempa, gdy podczas inwigilacji farmy bez śladu znika przydzielony do tego zadania agent.
Szybko zresztą dowiadujemy się, że podejrzenia Agencji nie są bezpodstawne. Owszem, Hellstrom próbuje skonstruować nowy rodzaj broni, ale nie to jest jego największym sekretem. W rzeczywistości kieruje on istniejąca od kilkuset lat społecznością, której celem jest popchnięcie ewolucji człowieka na nowy poziom. Pod farmą Hellstroma skrywa się Ul — gigantyczny, samowystarczalny podziemny kompleks, w którym kilkadziesiąt tysięcy zmodyfikowanych genetycznie ludzi tworzy kolonię na wzór owadów społecznych. Większość z nich to robotnicy, całymi dniami wykonujący bez zastanowienia pracę na rzecz społeczności Ula. Ponad robotnikami znajdują się specjaliści wyhodowani do konkretnych celów, np. prowadzenia badań naukowych albo przewodzenia innym. Na szczycie hierarchii znajduje się Rada, oraz pełniący rolę naczelnego samca Hellstrom.
Do tej pory Ul robił wszystko, żeby pozostać w ukryciu. Jedyna zewnętrzna działalność Ula — kręcenie filmów dokumentalnych o owadach — było z jednej strony sposobem pozyskiwania funduszy potrzebnych na zakup narzędzi i materiałów, których nie da się wytworzyć w Ulu, a z drugiej stanowiło element dalekosiężnego planu, mający na celu szerzyć wśród Zewnętrznych — tak w Ulu nazywa się ludzi spoza niego — podświadome poczucie niższości w stosunku do owadów. Niestety, zabijając bez większego namysłu pracownika Agencji, zapoczątkowany został ciąg wydarzeń, który doprowadzi do największego kryzysu w dziejach Ula.
O fabule, postaciach, i świecie powieści
Rój Hellstroma to świetnie napisana intryga. Konfrontacja między Ulem i Agencją z początku owiana jest wieloma tajemnicami, które odkrywane są stopniowo w trakcie rozwoju fabuły. Akcja pokazana jest zarówno z perspektywy Agencji jak i Ula, a to, co czyni ją najciekawszą, jest to, że obie strony działają w dużej mierze po omacku. Żadna ze stron do końca nie wie, kim tak naprawdę jest przeciwnik, ani czego dokładnie chce. Z tego powodu każda ze stron popełnia błędy, dając drugiej stronie przewagę oraz okazję do popełnienia własnych błędów. Ta dynamika rewelacyjnie napędza akcję i z każdą stroną coraz trudniej oderwać się od lektury.
W Roju Hellstroma nie ma postaci, której jednoznacznie można by przypisać miano głównego bohatera, tym bardziej że część potencjalnych kandydatów do tego miana nie dożywa końca powieści. Pomimo sporej ilości postaci wszystkie przedstawione są w sposób bardzo wyrazisty. Jest to zasługą bardzo dobrego stylu Franka Herberta, który w Roju Hellstroma stoi na wysokim poziomie.
Czytając Rój Hellstroma miałem poczucie, że brakuje mi wystarczającego kontekstu, by w pełni zrozumieć niektóre aspekty powieści. Z książki wylewa się wielka nieufność wobec amerykańskiego rządu, wyrażona w działaniach ludzi Agencji. Od razu nasunęło mi to skojarzenia z twórczością Philipa K. Dicka, u którego też był to częsty motyw. Skąd taka zbieżność u dwóch różnych pisarzy? Obstawiam, że jest to efekt afery Watergate, która zaczęła się w 1972, ale nie czuję się w tym temacie ekspertem i jest to jedynie moje zgadywanie. Pracownicy Agencji przejawiają również wyraźne obawy przed komunistami i ekologami — ci szaleńcy sprzeciwiają się użyciu DDT! — a niektórzy wydają się również być zdystansowani wobec rewolucji seksualnej. Jednym słowem, mnóstwo delikatnych podtekstów pokazuje w jak innych czasach (i kulturze!) powstała powieść, rodząc uczucie, że osoby mające dobrą wiedzę o Ameryce lat 70. lepiej zrozumieją te wszystkie drobiazgi.
Polskie wydanie
Rój Hellstroma ukazał się u nas w 2021 roku
nakładem wydawnictwa Rebis w ramach serii wydawniczej Wehikuł Czasu.
Wydanie jest poprawne: dobre tłumaczenie, solidna jak na dzisiejsze czasy
korekta (wyłapałem jedną literówkę w całej książce) i porządny papier. To,
czego mu brakuje, to bardziej rozbudowany komentarz dotyczący świata
przedstawionego powieści. Taki, które wyjaśniłby wszystkie wypunktowane przeze
mnie wyżej elementy kontekstu kulturowego. W książce znalazł się krótki,
czterostronicowy wstęp Adama Robertsa, który odnotowuje fakt, że powieść
powstała w szczytowym okresie […] obawy przed czerwonymi
, ale nie rozwija
tego tematu bardziej. Troszkę szkoda, że Rebis nie poszedł tutaj wzorem
np. wydawnictwa Vesper, które swoje wydania klasyków literatury fantastycznej
(Lovecraft, Wells) opatruje bardzo rozbudowanymi posłowiami.
Innym drobiazgiem, który nie przypadł mi do gustu w wydaniu Rebisu, jest sposób wykonania okładki. Wydawca zdecydował się na coś, co nazywa „oprawą zintegrowaną”. W praktyce oznacza to, że okładka jest wykonana z materiału stanowiącego coś pomiędzy twardą a miękką oprawą. Przy pierwszym kontakcie sprawia wrażenie normalnej twardej okładki, ale w rzeczywistości odkształca się i wygina, a jeśli zostanie odkształcona za bardzo, nie wraca już do oryginalnego kształtu.
Podsumowanie
Rój Hellstroma okazał się bardzo wciągającą książką, na której przeczytanie potrzebowałem zaledwie kilku dni. Nie jest to science fiction z absolutnie najwyższej półki, ale na pewno z bardzo wysokiej. Świetny styl, ciekawe postacie i wciągająca intryga sprawiają, że bez większych obaw polecam Rój Hellstroma każdemu, kto po przeczytaniu Diuny ciekaw jest innych dzieł Frank Herberta.
Źródła
Przypisy
- Nie udało mi się ustalić, w jaki sposób film był
dystrybuowany. Nie wiem, czy wszedł do kin, czy też może pokazywano go w
telewizji? Popularne formaty konsumenckie — VHS i Betamax —
weszły na rynek dopiero w połowie lat 70., więc w momencie ukazania
się Kroniki Hellstroma jej dystrybucja przez
wypożyczalnie raczej nie wchodziła w grę.
Proszę również entomologów o wyrozumiałość — w filmie pojawiają się także pająki, które przecież owadami nie są. Postanowiłem trzymać się tego co mówi film, nawet jeśli z punktu widzenia biologii jest on tutaj nieprecyzyjny. - Czytałem Rój Hellstroma akurat po lekturze książki science-fiction, która warsztatowo była bardzo nieudolna, i która nieziemsko mnie przez to wymęczyła. Styl Herberta był dla mnie niczym balsam kojący rany.